"Jak pisać wstępy?", czyli to koniec

Podobno początki są najtrudniejsze. Zaczynam uważać, że jest w tym stwierdzeniu trochę racji, bo zupełnie nie wiedziałam jak zabrać się za napisanie wstępu, pierwszego wpisu. Na szczęście w ręce wpadł mi ponownie zbiór felietonów Umberto Eco o wdzięcznym tytule "Zapiski na pudełku od zapałek". Co prawda sama byłabym niezwykle szczęśliwa, gdyby moje wpisy mogły mieścić się na takim pudełeczku i - jak takie właśnie zgrabne pudełeczko - iść prosto do szuflady, gdzie by sobie leżały w ciszy i spokoju. Cóż, widocznie tym razem nie mogę tego zrobić, chowając notatki pod kocyk, zwany "strefą komfortu".
Wracając do meritum - Umberto radzi tutaj, że "komuś zawsze trzeba w jakiś sposób podziękować". Z tym stwierdzeniem również muszę się zgodzić, szczególnie, że cała ta strona powstała pod hasłem "mój Mentor mi kazał", więc to jemu należą się słowa uznania. Chyba tylko on umie zmusić mnie do czegoś, na co sama bym się nie odważyła,  jednocześnie wzbudzając poczucie radości z realizacji tych zadań (co powinno mnie prawdopodobnie napawać niepokojem o stan mojego umysłu).
Wygląda na to, że pisać będę do innej "szuflady".
Chociaż listopad już minął, to chciałabym przytoczyć tu słowa pochodzące z wiersza o takim właśnie tytule: 
"Nie mów o tym co tu zostawiłeś
nie mów o tym co wspominasz"

Być może poszczęści mi się i Ty, nieszczęśniku, który czytasz ten tekst, zapomnisz o nim tak prędko, jak mijają Ci dni wolne od pracy.

AD

Komentarze