Fantastyczna "Nieznośna lekkość bytu"
Koniec grudnia to czas podsumowań mijającego roku (dla tych, którzy spóźniają się wszędzie, również pierwsze dni stycznia się nadają). Gdyby ktoś mnie zapytał parę miesięcy temu, jaka jest najlepsza książka, jaką przeczytałam w 2017, miałabym problem z odpowiedzią. Teraz już byłabym gotowa zareagować od razu i to z pełnym przekonaniem w głosie - chodzi o "Nieznośną lekkość bytu" Milana Kundery. Tak naprawdę bardzo ciężko napisać mi cokolwiek na jej temat, poza tym, że wciągnęła mnie, w zasadzie pożarła, a potem wypluła, zostawiając z natłokiem myśli, które aż nie sposób skonkretyzować. Nie pamiętam, żeby którakolwiek książka oddziałała na mnie tak mocno, w sferze emocjonalnej, co jest w pewien sposób niesamowite, bo to poczucie związania z treścią książki nie miało dużo wspólnego z losami jej bohaterów, tak jak zazwyczaj uwielbiamy powieść za postaci, w których odnajdujemy swoje cechy. Tutaj było zupełnie inaczej. Odmienny jest też sposób napisania dzieła (tym razem jestem pewna używając tego określenia, przed czym przestrzegał mnie niegdyś polonista, kształtujący w nas uważne czytanie), ponieważ nie śledzimy życia bohaterów od początku, do końca, lecz odkrywamy sens ich znaczeń, wpływu różnych wydarzeń i postaw na to, jak kształtują się losy poszczególnych ludzi. To właśnie trafne obserwacje i analizy Kundery ujęte tak zwięźle i zgrabnie, trafiły prosto do mojego wnętrza, pozostawiając trwały ślad gdzieś, gdzie czasami pojawiają się podobne myśli, ale nigdy nie są sprecyzowane odpowiednio.
Jestem zachwycona, aż wstyd przyznać.
A.D.

Jestem zachwycona, aż wstyd przyznać.
A.D.

Komentarze
Prześlij komentarz